3$ Śladami Czerwieni

Przerobienie tekstu tak, aby nie ingerować w jego całość to koszmar… Chociaż plusem jest, że ma się jako taki tekst i rozdział szybciej - chyba szybciej - się piszę, dlatego nie jestem pewna czy powinnam się cieszyć tym, że powoli dochodzę do momentu, w którym większość będę musiała napisać sama. >_<






Czerwony stanik



Noc była ciepła, jak na lipiec przystało. Można było śmiało powiedzieć, że aż za ciepła. Było parno i duszno, zupełnie jakby zbierało się na burzę, przez co kropelki potu zbierały im się na czołach, a jedynym ukojeniem był delikatny wietrzyk, który owiewał ich co jakiś czas.
Szli właśnie chwiejnym krokiem w dobrze mu znany kierunek, kołysząc się z jednej na drugą stronę chodnika. Dziewczyna była naprawdę nieźle wstawiona, dlatego przykleiła się do jego boku i szeptała mu co chwilę jakieś głupstwa do ucha pijanym głosem, ciągnąc go za sobą, gdy tylko zarzuciło ją na któryś bok. On jedynie śmiał się cicho, wysłuchując wszystkiego cierpliwe, a myślami widział już, jak pieprzy to chętnie ciało w jego mieszkaniu, gdzie była klima i upragniony chłód, którego tak teraz potrzebowali.
- Patrz, jaki pię-piękny księżyc? - zachwycała się srebrną kulą, która był niemal w pełni.
Gdy tylko znudziły jej się wysoki nocnego nieba, ponownie zaczęła się o niego ocierać, niczym kotka w rui. Jej kusa sukienka podczas tych zabiegów odsłoniła jej dekolt jeszcze mocniej, niż było to jakieś pięć minut temu, gdy wychodzili z klubu. Jego oczom ukazał się spory kawałek koronkowego, czerwonego stanika oraz jej piękny biust, który niemal lśnił w blasku księżyca. Po jej piersiach spływały słone kropelki, które swoje ujście miały w niedostępnych dla jego oka rejonach. Miał ochotę rozetrzeć je na tej pięknej śniadej skórze i zanurzyć dłoń w tym koronkowym materiale.
Przez jej chwiejne kroki znowu polecieli na lewą stronę chodnika, przez co prawie potrącił ich jakiś facet na rowerze.
- Jak łazicie! - Krzyknął tylko, gdy prawie na niego wpadli, na szczęście Tomek dzięki swojemu refleksowi, złapał za łokieć dziewczyny i przyciągnął do siebie. - Debile! - Mruknął jeszcze tylko do siebie rowerzysta i nie zatrzymując się nawet na chwilę, popędził w swoją stronę.
Czerwonowłosy jedynie się skrzywił, na całe to nieprzyjemne zdarzenie. Nie mógł zrozumieć, kto o tej porze jeździ na rowerze bez żadnych świateł, czy innego gówna. Nie było go wcale widać, mimo że z latarni padało niewielkie światło. Mógł ich, chociaż dzwonkiem uprzedzić, że ma zamiar ich wyprzedzić, a nie wpychać się na chama, a później mieć jeszcze pretensje, że ktoś zachodzi mu drogę.
Jego wzrok powędrował w dół, gdzie zobaczył czubek głowy brunetki. Wczepiła się w niego, wtulając policzek w jego klatkę piersiową, mamrocząc coś jednocześnie pod nosem. Tomek skierował dłoń na jej głowę, a następnie przeczesał miękką czuprynę. Zebrał jej kilka pasm, które zjechały na jej śliczną twarz i zaczesał na swoje miejsce. Dwoma palcami zjechał do jej brody i podniósł nią delikatnie, tak by na niego spojrzała.
- Nic ci się nie stało słońce? - Zapytał miękkim głosem.
- Rozi. - Powiedziała cicho.
- Co? - Nie rozumiał, o co dziewczynie chodzi. Zmarszczył przy tym lekko brwi, przez co powstała między nimi lekka zmarszczka. Zaczął się nawet poważnie zastanawiać czy jednak nic poważnego jej się nie stało.
- Możesz mi mówić Rozi. Chociaż słońce też mi się podoba. - Zaśmiała się dźwięcznie, widząc jego twarz, na której zaraz pojawiło się zrozumienie. - I nie nic mi nie jest mój ty rycerzu.- Rozwiała szybko jego wątpliwości, które wcześniej zaczęły się pojawiać w jego głowie. - A ty jak się nazywasz? - Postanowiła zapytać.
- Jestem Tomek.
Patrzyli sobie w oczy niczym zakochana para. Nie było nikogo poza nim, Rozi i jej dużymi piersiami. W tej właśnie chwili to one były — to znaczy ONA był — całym jego światem. Oj tak, coraz bardziej się z nich… znaczy w niej, zakochiwał. Nawet przeszło mu przez myśl, że to chyba ta jedyna. W końcu nie przypominał sobie, żeby przedstawiał się wcześniej jakiejkolwiek partnerce. Zwykle przychodzili do jego mieszkania i po prostu je pieprzył. Często one same się przedstawiały, lecz jednym uchem mu to wlatywało, a drugim wylatywało. Mógł śmiało powiedzieć, że jego pamięć działała idealnie na niepotrzebne informacje. Jednak w tym przypadku wiedział, że będzie inaczej.
- Rozi — powtórzył sobie w głowie, patrząc się cały czas w jej piękne oczy. Schylał się coraz mocniej, by w następnej sekundzie móc połączyć ich usta w szaleńczym tańcu.
Rozpalona pocałunkiem Rozi w przypływie chwili pchnęła go na ścianę, od której niemal się odbił. Aż mu w uszach zadźwięczało. Syknął tylko cicho oszołomiony siłą dziewczyny, która chwilę później znowu do niego doskoczyła niczym dzika kocica.
Chcąc odzyskać odrobinę dominacji, złapał za jej talię, dociskając jej ciało do swojego i obrócił nią, zamieniając się z nią miejscami. Dziewczynie nie spodobał się jego manewr, więc tym razem to ona wykonała zgrabny manewr i docisnęła go znów do zimnej ściany jakiegoś bloku. Walczyli o dominację, nie przestając się nawet na chwilę całować. Obijając i brudząc tynkiem, zaczęli się zagłębiać w ciemną uliczkę. Dopiero po dłuższej chwili tych zmagań Tomek postanowił dać dziewczynie trochę forów, przez co ta ponownie przyparła go do pionowej powierzchni. Przyszpiliła jego ręce do ściany, trzymając je w mocnym uścisku, a między jego nogi włożyła swoją, pocierając go stanowczo o krocze.
Tomek był naprawdę mocno zdziwiony siłą tej kobiety. Uścisk na jego dłoniach był niemal stalowy. Musiałby użyć sporej siły, żeby wyrwać się z uścisku, lecz nie miał na to najmniejszej ochoty. Podobało mu się to i to nawet bardzo. To całe zniewolenie i dominacja. Czuł ten specyficzny dreszczyk podniecenia, o którym już niemal zapomniał. Tak, to właśnie lubił. Rozi była taka chętna i gorąca, a zarazem władcza i dominująca, co u kobiet, z którymi sypiał, było czymś rzadkim. Była właśnie tą jedną z nielicznych lasek, które same przejmowały inicjatywę i brały, co chciały.
Czuł się na maksa podniecony, jego penis zaczynał powoli twardnieć, a miarowe pocieranie tylko go do tego zachęcało. Gorący język, który jeszcze chwilę temu tak sprawnie badał wnętrze jego ust, przeniósł się na jego szczękę i zaczął wyznaczać mokrą ścieżkę w dół ku jego szyi. Dziewczyna sprawnie kąsała i lizała jego wrażliwą skórę. Prawie jęknął z zawodu, gdy zaprzestała pieszczot. Przykucnęła przed nim, uwalniając na chwilę jego zmaltretowane dłonie. Sprawnie rozpięła jego spodnie i zsunęła razem z bokserkami do połowy jego ud. Nie bawiła się w zbędną delikatność. Od razu wzięła półtwardy członek do ust i ponownie przyszpiliła jego dłonie do ściany.
Przygryzł lekko swoją dolną wargę, by z ust nie wymsknęło mu się żadne głośniejsze sapnięcie, czy też westchnienie. Zjechał wzrokiem w dół, by móc zobaczyć jak najgorętsza laska w jego życiu, robi mu najlepszego loda, jakiego kiedykolwiek mu ktoś zrobił. Przejechał językiem po kąciku swoich ust, który powoli zaczął się unosić. Przechylił głowę w bok, uważnie obserwując, jak jego penis znika w gorących ustach Rozi.
Ssała go mocno i sprawnie, połykając go całego. Dopiero teraz oderwała swoje piękne rączki od jego nadgarstków, które tak mocno cały czas ściskała. Jedna ręka zjechała do jego jąder, które zaczęła sprawnie ugniatać. Druga zaś zawędrowała między jej rozsunięte nogi. Chwilę później z jej gardła wyrwał się głośny pomruk, gdy szybko zaczęła się masturbować.
Przeniósł swoją dłoń na jej gorący kark. Jeździł nieśpiesznie kciukiem po delikatnej skórze, sprawiając jej małą przyjemność. Podniosła na niego wzrok, który spotkał się z jego niebieskimi ślepiami. Oboje wiedzieli, że za chwilę dojdą, dlatego piękność przyśpieszyła swoje ruchy, cały czas patrząc w jego oczy. Chwilę później oboje przeżywali jeden lepszych orgazmów w ich całym życiu. Rozi długo jeszcze lizała jego fiuta, niemal wysysając z niego całą spermę. On na te poczynania mógł jedynie zaciskać mocniej zęby, patrząc się cały czas prosto na nią.
Zrelaksowany poczół dreszcz na ciele, jaki miewa się, gdy ktoś cię obserwuje. Już od wyjścia z klubu wydawało mu się, że ktoś ich cały czas obserwuje, lecz postanowił to olać.
Dziewczyna połknęła całą jego spermę i poprawiła sukienkę, która jej się w czasie całej tej zabawy podwinęła. Tomek w tym czasie szybko podciągnął spodnie razem z bielizną i zapiął je sprawnie. Partnerka poprawiła także swoją fryzurę, odsłaniając przy tym czarny tatuaż w kształcie smoka. Nie miał szans przyjrzeć mu się bliżej, bo Rozi ponownie zakryła go włosami. Nie interesowało go to zbytnio, dlatego postanowił nie pytać o niego dziewczynę. Zamiast poświęcać uwagę na malunek, wolał już w nią wejść, dlatego chciał jak najszybciej dostać się już do swojego mieszkania. Przyciągnął wstającą dziewczyną do mokrego pocałunku.
- Byłaś cudowna — pochwalił nią między ich pocałunkami. - Ale najwyższy czas się zbierać, chyba że szukasz mocnych wrażeń i chcesz pieprzyć się w tym śmietniku. - Wskazał rozbawiony na wielki kontener wypełniony po brzegi pełnymi workami.
Dziewczyna zachichotała, kręcąc głową w geście zaprzeczenia, więc raczej nie było to jej najskrytsze marzenie.
- Już jesteśmy prawie na miejscu maleńka. - zapewnił partnerkę.
Pocałował brunetkę mocno i namiętnie w usta — zapewne nie ostatni raz tego wieczoru, po czym pociągnął za jej rękę, prowadząc w głąb ciemnej uliczki. Nie chciał marnować więcej czasu, dlatego postanowił pójść skrótem. Chodził często tą drogą, pomimo, że większość ludzi jej unikała — szczególnie o tej porze. Co tu dużo mówić, bardziej zniechęcała, aniżeli przyciągała swoim wyglądem ludzi.
Tynk w wielu miejscach odłaził lub został zdrapany przez bawiącą się dzieciarnie. Gdzieniegdzie ściany ozdabiały piękne graffiti, obrażające wszystko, co się da z mnóstwem błędów ortograficznych, a na ziemi walały się śmieci i puste butelki po alkoholu szerokiej maści. Można było się także w niej natknąć na nieciekawe towarzystwo, lecz chyba największym minusem była ta klaustrofobiczna ciasnota. W uliczce mieściły się ledwie dwie osoby, ale za to on widział w niej ogromny plus, którym było zmniejszenie jego trasy do mieszkania niemal o połowę.
Szliśmy szybkim tempem, aby dojść jak najszybciej do celu. Widział, jak ciągle pijaną dziewczyną lekko jeszcze zarzuca — chociaż już powoli jej przechodziło, jednak on wolał dmuchać na zimno i przygarnąć nią do swojego boku. Nie chciał, by ta się potknęła lub wywróciła, a o to nie trzeba było tu wiele.
Byli już przy wyjściu z tej klaustrofobicznej ciemnicy, gdy przyjemną ciszę przerwał dźwięk tłuczonego szkła, na który Tomek nie zwrócił nawet uwagi, a jego towarzyszka jedynie lekko się wzdrygnęła. Przed nami stała dwójka napakowanych gości, którzy wykrzykiwali swoje krzywe mordy, gdy tylko ich zobaczyli.
- Gdzie to się spieszycie gołąbeczki? – powiedział jeden z nich, podchodząc do nich bliżej razem z łysym kolegą, który miał na głowie wytatuowany podobny tatuaż do tego, który miała Rozi.
- Ej Seba! Czy to nie jest przypadkiem nasza kochana Rozalia? — Powiedział z udawanym zdziwieniem do goryla z bohomazem na świecącej glacy.
-No, no, no… Rozi dawno cię nie widzieliśmy. Bardzo się martwiliśmy, co nie Bolo? - szturchnął kolegę łokciem. Czuć było wyraźną kpinę w jego głosie.
- Prawda! – powiedział drugi z wielkim bananem na mordzie.
Goryle zatarasowali przejście w wąskiej uliczce, więc z cholerę nie dało ich się ominąć. Rozi spięła się wyraźnie, czując się jak w potrzasku.
- Wiesz Roz, ostatnio nieźle wkurwiłaś szefa.
- No nigdy nie widziałem go tak wkurwionego. Powiedział nawet, że mamy cię znaleźć. - Goryl uśmiechał się tempo coraz szerzej. - Nie kryłaś się nawet jakoś specjalnie. Szef się pewnie ucieszy, ale mieliśmy szczęście. - Zwrócił się do swojego kolegi. - Dobrze, że przechodziliśmy koło tego klubu. Normalnie trafiła się nam wygrana w kotka.
- Chyba w totka. - Poprawił kolegę równie tępym głosem.
- No tak. - Puknął się ostentacyjne w głowę. - Ty to jesteś mądry widać Seba, widać, że skończyłeś gimnazjum. – powiedział Bolo.
Tomek patrzył na tych dwóch idiotów, zastanawiając się, czy powinien się śmiać, czy może jednak płakać. Ta kupa mięśni, która zatrzymała się w rozwoju na poziomie embrionalnym, zasłaniała mu przejście, uniemożliwiając dalszą wędrówkę w stronę jego upragnionego celu. Marnowali jego cenny czas, który zapewne przeznaczyłby na pieprzenie cudownej brunetki.
Przeniósł wzrok z goryli na swoją towarzyszkę. Rozi wyglądała, jakby zobaczyła ducha. Była blada, chociaż powiedzenie blada było jakimś śmiesznym niedomówieniem w tym przypadku. Była biała jak ściana, a na jej twarzy malowało się przerażenie. Nie za bardzo rozumiał, o co tu chodzi, ale znudziło mu się patrzenie na te niedorozwoje.
-Możecie się przesunąć? Śpieszymy się. - Tomek uprzejmym tonem zakomunikował owej dwójce.
Mózgowcy spojrzeli na niego i zaczęli rechotać. Zerknęli na siebie rozbawienie, jakby co najmniej usłyszeli jakiś dobry żart z kabaretu, który akurat udało im się zrozumieć i zaśmiali się jeszcze głośniej.
- Ty patrz na niego jaki odważny- rechotał, jak żaba Seba zwracając się do kolegi — Młody nie fikaj tak, bo może się to dla ciebie źle skończyć…- zakomunikował łysy swoim popisowym tekstem, robiąc krok w ich stronę.
- No nieźle. Rozgrzane ciałko Roz chyba będzie musiało poczekać. - Pomyślał jedynie, kiedy mózgowcy z głupawym kiwnięciem zaczęli się do nich powoli zbliżać.

Komentarze

  1. Hejka,
    cudownie naprawdę, zastanawiam się czy przypadkiem do jakies mafi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz