Nie jestem Harry! 4
Petunia właśnie kończyła sporządzić listę zakupów, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Przypięła karteczkę małym zielonym magnesem do lodówki, by nie zapomnieć niej, gdy będzie wychodzić jutro z mężem na zakupy i poszła otworzyć drzwi niezapowiedzianym gościom. Przed wejściem zastała różowowłosą kobietę i mężczyznę, którego miała okazję już widzieć kilka razy lecz nie pamiętałą jego imienia.
- Dzień dobry, co państwo do nas sprowadza. - Zapytała życzliwie.
- My przyszliśmy po Hen… znaczy Harry’ego. - Mówili nieco zdezorientowani.
- Ach no racja - Petunia delikatnie uderzyła się w czoło. - Harry wspominał, że ktoś ma po niego przyjść. Proszę zapraszam do środka. - Uchyliła szerzej drzwi w zapraszającym geście. - Zapraszam do salonu, proszę usiąść i się rozgościć ja zawołam siostrzeńca.
- Harry Słońce zapraszam do salonu, ktoś po ciebie przyszedł. - Wołała wygłupiającego się w ogrodzie chłopaka.
- Już idę ciociu.
Remus i Tonks patrzyli na siebie w szoku. Oboje bardzo dobrze wiedzieli, że kobieta wręcz nienawidziła czarodziejów i okazywała to w każdy możliwy sposób, dlatego nie rozumieli co się właściwie dzieje. Jeszcze chwilę temu byli psychicznie przygotowani na pogardliwe spojrzenie i obelgi, dlatego długo wahali się przed naciśnięciem dzwonka. Pierwszy ruch wykonał Lupin, nie chcąc wyjść na tchórza przed swoją wybranką. Już chyba sami nie wiedzieli, czy wolą tamto czy to wydanie kobiety.
- To ja może zrobię państwu herbatki.
Już chcieli zaprotestować, podnosząc się powoli z fela, lecz nie zdążyli powiedzieć nawet słowa, bo kobieta wyszła szybko z kuchni, by przygotować drobny poczęstunek dla gości. Westchnęli tylko ze zrezygnowaniem czekając na chłopaka, który pojawił się minutę później z łukiem i strzałami w rękach.
- Hejka to wy macie mnie odeskortować do Syriusza? - Para tylko pokiwała głowami na potwierdzenie, zbyt oniemiała całą sytuacją. - A to spoko. Dajcie mi sekundę. Muszę wziąć kilka rzeczy z pokoju i możemy ruszać. - Jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął im z oczu biegnąc do swojego pokoju.
- Proszę herbata dla państwa i czekoladowe ciasteczka. Piekłam je dzisiaj rano dla Harry’ego, mam nadzieję, że będą państwu smakować. - Nalała szybko ciepłego naparu do trzech filiżanek i usiadła delektując się kruchym przysmakiem. - Proszę się nie krępować. - Uśmiechnęła się do niemrawych towarzyszy.
Lupin najzwyczajniej nie wiedział co ma zrobić. Bał się, że kobieta mogła coś dorzucić im do herbaty, albo tych nieszczęsnych ciasteczek. Widząc jednak, że gospodyni zajada się przysmakami, które im podała oraz patrzy się na nich wyczekująco, wziął jedno ciastko i wgryzł się w nie. Było słodkie i bardzo czekoladowe. Niemal rozpływało się w ustach.
- Jest naprawdę pyszne. - stwierdził, a następnie upił trochę naparu.
- Och dziękuję. - mówiła, a lekki uśmiech nie znikał z jej twarzy, odkąd otworzyła im drzwi. - Zrobiłam ich całkiem sporo, więc jak pan chce to mogę panu zapakować kilka na drogę, tak jak zrobiłam to Harry’emu.
Nimfadora poszła w ślady ukochanego i powoli zaczęła sączyć herbatę, lecz słysząc słowa kobiety, prawie się zakrztusiła. Odkaszlnęła kilka razy i spojżała na Remusa, który nie wiedział co ma odpowiedzieć.
- Nie nie chcę przysparzać Pani kłopotów.
- Ależ to żaden kłopot. - Trwała w zaparte. - Pijcie spokojnie, a ja pójdę je już zapakować. U mnie i tak nie ma kto ich zjeść, bo mąż jest na diecie, a syn na koloniach. Biedak ciężko przeżywa dietę, dlatego Harry mówi, że nic się nie stanie jak zje coś słodkiego raz na jakiś czas. - Mówiła do nich z kuchni, pakując jednocześnie w papierowe torebki kruche słodkości.
Henry po dziesięciu minutach był już gotowy do drogi. Rozejrzał się po pokoju sprawdzając, czy na pewno niczego nie zapomniał. Na prośbę Syriusza, który poprosił go o przysługę w ostatnim liście, spakował jeszcze rzeczy jego chrześniaka. Na szczęście nie było ich dużo, jakieś dwa kuferki i sowa. Kuferki spoczywały już w jego plecaku razem z jego szpargałami, które zdążył sobie nakupować podczas tego krótkiego pobytu w tym domu. Nie do końca wiedział jak ma przetransportować sowę, która siedziała spokojnie w dużej klatce.
Cudem było, że zwierze przetrwało jakoś prawie miesiąc. Już pierwszego dnia miał niezłe problemy, z opieką nad ptakiem. Wiedział doskonale, że zwierze jest głodne, lecz nie wiedział co powinien z tym zrobić. Przeszukał cały pokój i nie znalazł żadnego opakowania z napisem jedzenie dla sowy. Przygaszony usiadł przy klatce, którą po chwili otworzył.
- Dobra Mała, może ty wiesz gdzie twój pan trzyma dla ciebie jedzonko. - mówił nie licząc na zbyt wiele.
Hedwiga podleciała pod okno i zahukała, pukając delikatnie w okno, pokazując, że chce wyjść na dwór. Henry niechętnie podszedł do okna, lecz nie otworzył go odrazu. Pogłaskał delikatnie sowę po głowie, na co ta przymrużyła oczy z przyjemności. Westchnął w zadumie, rozmyślając co powinien zrobić. Mógł być kompletnym palantem i chujem dla niektórych, ale nie chciał, by coś stało się tej pierzastej kulce. A co jeśli zaraz po otwarciu okna, jakiś kocur postanowi zapolować na to pierzaste stworzenie albo rąbnie w nią jakiś tir albo samolot i później ktoś będzie miał do niego pretensje, że otworzył to głupie okno.
Zerknął jeszcze raz na Hedwigę, która patrzyła na niego wyczekująco. Dziobnęła go ponaglająco, a co on znów westchnął i w końcu dał jej wylecieć na łowy. Dopiero dwa dni później dowiedział się od Syriusza, który napisał mu w liście, że niepotrzebnie się tak martwi. Sowy same polują sobie w nocy i nie musi jej dodatkowo karmić. Dostał całą instrukcję od rozbawionego Blacka, który wytykał mu całą tą farsę w liście.
Zarzucił na ramiona plecak, odganiając nawracające wspomnienia. Chwycił klatkę za uchwyt i wyszedł z pokoju, schodząc do czekającej na niego pary. Zastał ich w takiej samej pozycji co ich zostawił. Miny mieli równie zabawne co wcześniej, zupełnie jakby nie wiedzieli co się właśnie dzieje. Postanowił nie uświadamiać ich o swoim wkładzie w zmianę zachowania domowników.
- Czym mniej wiedzą tym lepiej będą spać. - pomyślał, podchodząc do nich z zadowoloną miną. - To co ruszamy? - Zapytał się, porywając jedno ciasteczko z talerzyka.
- Tak. Tak, oczywiście - Remus wstał pośpiesznie z fotela, który zajmował cały ten czas. Zerknął na swoją wybrankę, która również już wstała i zwołał w stronę kuchni. - Dziękujemy bardzo za herbatę oraz poczęstunek, ale my już będziemy musieli się zbierać.
Kobieta wyszła z kuchni z czterema paczuszkami, wypełnionymi ciasteczkami. Wcisnęła każdemu po jednej jedynej, przy ostatniej się zawahała jakby nie była pewna, komu nią dać. Po chwili jednak wcisnęła nią w dłoń zaskoczonemu Lupinowi.
- To ciasteczka dla Pana Blacka. Proszę go ode mnie pozdrowić. Mam nadzieję, że przekaże mu je pan. Kazałabym to zrobić Harry’emu, ale nie jestem pewna, czy przy jego łakomstwie przetrwają całą drogę.
- Ciociu jak możesz! - Zaśmiał się, psując maskę oburzenia.
- Oj niech cię uściskam. Będzie mi ciebie brakowało.
Wyszli zaraz po ckliwym pożegnaniu, przy którym Petunia zdążyła się jeszcze popłakać z dwa razy. Wraz z zamknięciem drzwi Remus chciał się zapytać chłopaka co to miało wszystko być, jednak widząc minę bruneta, który bardzo dobrze udawał, że nie wie o co chodzi mężczyźnie, machnął na to wszystko ręką. Stwierdził, że jednak lepiej dla niego będzie jak nie będzie zagłębiał się w tę sytuację z przed chwili. Postanowił jednak rozpocząć jakoś temat, by nie milczeć w drodze powrotnej.
- Widziałem, że miałeś łuk, gdy do nas przyszedłeś za pierwszym razem. Nie wiedziałem, że interesujesz się łucznictwem.
Henry początkowo nie wiedział o co chodzi, wytrącony z uwagi. Chwilę zajęło mu zebranie myśli i włączenie się do konwersacji z mężczyzną.
- W sumie to nie tak, że się tym interesuję. - Widząc pytający wzrok obojga czarodziejów postanowił im odrobinę wyjaśnić sprawę. - Można powiedzieć, że zacieśniałem więzi z kuzynem. - Uśmiechnął się do siebie na powracający widok uciekającej świnki.
- Emm… To dobrze, że nawiązałeś z nimi taki dobry kontakt. - Mówiła niczego nie świadoma Tonks.
- Tak też tak uważam. - Zawtórował, jej ukochany.
____________________
Witam,
OdpowiedzUsuńkochana trafiłam na ten blog no już w sierpniu, ale dopiero teraz to daję znak, że jestem, opowiadania bardzo mi się spodobały (tak już oba przeczytałam), ale skomentuję w trochę późniejszym czasie niestety... ale mam pytanie co do opowiadania „Śladami czerwieni” jest tylko pięć rozdziałów dostępnych, a co z resztą? bo mnie to opowiadanie bardzo wciągnęło...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka :D
UsuńCieszę się, że opowiadania ci się spodobały - normalne miodzik na moje serduszko.
Ogólnie to z tym pierwszym opowiadaniem to są jaja już od 5 lat. Miałam je w tym roku całkiem poskładać, ale jakoś zapomniałam a później nie miałam czasu i wyszło, że zdążyłam dodać tylko te 5 rozdziałów gdzie chyba 2 z nich miały iść do poprawi a tego nie zrobiłam ... Chyba jakoś tak było ... Never mind XD
Ponieważ twój jakże cudny komentarz zachęcił moją leniwą dupę do działania , postanowiłam, że specjalne dla cb się zmobilizuję i poszukam tych kolejnych rozdziałów na dyskach czy penach ...
Postaram się coś wrzucić, gdy coś znajdę.
PS Na "Nie jestem Harry!" w najbliższym czasie bym nie liczyła, bo chyba jest tylko 5 rozdziałów napisanych.
Dzięki za komentarz i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zaszczycisz mnie jakimś komentarzem.
Pozdrawiam, LoLa 😘
Hej,
OdpowiedzUsuńo mam zamiar tutaj długo zaglądać, przecież też napisałam że i każdy tekst skomentuje więc tak łatwo tutaj nie zniknę... przepraszam, że teraz się odzywam ale wyjeżdżam akurat i nie miałam dostępu do internetu..
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Basiu wydaje mi się, że powinna cię ucieszyć wiadomość, którą za chwilę przeczytasz :3 Udało mi się znaleźć kolejny rozdział Śladami Czerwieni ^_^ W wolnym czasie poddałam go drobnej korekcie i postaram się do dodać w piątek.
UsuńMam nadzieję, że rozdział Ci się spodoba. ( •̀ ω •́ )✧
Pozdrawiam 😘
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńo cudo Remus i Tonks zasoczeni zachowaniem Petunii, o tak to musiał być dla nich szok a co z Dudleyem czy przemieni sie z powrotem?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Droga Basiu... będę szczera. Nie pamiętam już tego opowiadania.
UsuńNie ma ono również konspektu. Jednak komentarze naprawdę zachęcają do działania.
Dziękuję za wsparcie.🥰